Z każdym rokiem coraz częściej otwieramy maile na smartfonach. W związku z tym od dłuższego czasu w kontekście newsletterów mówi się o RWD – Responsive Web Design. Czy słusznie?
Responsive Web Design (RWD) – czy też raczej Responsive Email Design – to taki sposób projektowania, który pozwala na dostosowywanie się wyglądu oraz układu e-maili do rozmiaru ekranu użytkownika. Jeśli wykonamy newsletter w tej technice, to wyświetli się on prawidłowo zarówno na dużym ekranie monitora, na średnim wyświetlaczu tabletu oraz na niewielkich rozmiarów smartfonie.
To oczywiście szczytna koncepcja, ale trzeba pamiętać, że przygotowanie responsywnych newsletterów jest wyraźnie bardziej czasochłonne, a co za tym idzie – bardziej kosztowne. Co z kolei oznacza, że jeśli zdecydujemy się na to rozwiązanie, doprowadzimy do wzrostu wydatków na e-mail marketing, który niekoniecznie będzie szedł w parze ze wzrostem przychodów.
Ciekawe badanie przeprowadziły firmy Litmus oraz Salesforce. Wynika z niego, że aktualnie aż 77% firm działających w branży B2C stosuje w newsletterach design przyjazny urządzeniom mobilnym. To aż o 21 p.p. więcej niż w analogicznej ankiecie przeprowadzonej w roku ubiegłym. Jednak ten wzrost nie jest wynikiem wprowadzenia responsywnego designu, a jedynie dostosowania wyglądu wiadomości do tabletów oraz – przede wszystkim – smartfonów, niewymagającego dodatkowych nakładów na kodowanie mailingów (na czym to dostosowanie dokładnie polega, piszę nieco niżej). Co prawda Litmus i Salesforce swoje badanie przeprowadziły w Stanach Zjednoczonych, ale skoro na taki ruch decydują się przedsiębiorstwa operujące na znacznie dojrzalszym i bogatszym rynku, to tym bardziej powinny się nad tą kwestią pochylić polskie firmy.
Przyjrzyjmy się innym danym z badania Litmusa i Salesforce. Dowiadujemy się z niego, że:
- w 2015 aż 43% firm projektowało newslettery przede wszystkim z myślą o desktopach, a w 2016 już tylko 23%;
- w 2015 tylko 15% przedsiębiorstw, tworząc mailingi, miało na uwadze sposób ich wyświetlania na urządzeniach mobilnych, a w 2016 już 27%;
- w 2015 tylko 9% firm wykorzystywało responsywny design w newsletterach częściowo (w nagłówku, pasku nawigacji, w dolnym menu z kategoriami produktów oraz w stopce), a w 2016 już 20%;
- w 2015 32% firm wykorzystywało w projektowaniu newsletterów responsywny design, zaś w 2016 było to… 31%.
- Z powyższych statystyk wynika, że o ile cały czas rośnie świadomość e-mail marketerów w kwestii dostosowania newsletterów do urządzeń mobilnych, o tyle sam responsywny design wcale nie zyskuje na popularności.
Jak więc projektować dobre newslettery?
Jeśli chcemy, aby wyglądały one dobrze na ekranach o różnej wielkości, ale nie chcemy wydawać przykładowo o 50% czy nawet 100% więcej na kodowanie responsywnych newsletterów, warto pozostać przy standardowej formie, ale dostosować ją do urządzeń mobilnych (przede wszystkim smartfonów, które często służą nam do sprawdzania poczty, a do tego mają szczególnie małe wyświetlacze). Co to oznacza?
Najprościej jest projektować mailingi jednokolumnowe. Przy dwóch kolumnach mogą pojawiać się problemy z poprawnym łamaniem się tabel, natomiast przy jednej nie powinny one występować. Ponadto powinniśmy pamiętać, aby wszystkie elementy klikalne (linki, buttony etc.) były odpowiednio duże, tak aby na smartfonach można było w nie bez problemu trafić palcem. Poza tym, niech linkiem będą całe banery czy boksy produktowe, które będziemy umieszczać w mailingach – dzięki temu użytkownik być może nie będzie nawet musiał dokonywać zbliżenia, aby dostać się do interesującej go oferty. Jednocześnie zaplanujmy nieco większe przestrzenie między elementami klikalnymi, tak aby zmniejszyć ryzyko kliknięcia w niewłaściwy element.
Jeśli chcemy wprowadzić w newsletterze responsywny design, to zróbmy to w przypadku: nagłówka, paska nawigacji na górze wiadomości (o ile posiadamy), menu z kategoriami nad stopką (o ile posiadamy) oraz samej stopki. To elementy, które rzadko (jeśli w ogóle) się zmieniają, więc wystarczy, że ich kodowaniem zajmiemy się tylko raz. Wiadomości będą się wyświetlać lepiej, a nasz budżet nie zostanie narażony na dodatkowe ubytki (z jakimi wiązałoby się każdorazowe kodowanie mailingów responsywnie).
Responsywne newslettery – zbędny trend?
Efektywność (dochodowość) jest w e-mail marketingu – podobnie jak w innych kanałach sprzedaży – kluczowym wskaźnikiem. Tymczasem kodowanie responsywne może ją pogorszyć, podnosząc koszty produkcji mailingów, a niekoniecznie zwiększając wyraźnie zwrot z inwestycji.
Jeśli stworzymy szablon z responsywną ramą (nagłówkiem, nawigacją, stopką), a wnętrze mailingów będziemy wypełniać elementami dostosowanymi do wyświetlania na mniejszych ekranach, nasi klienci nie powinni mieć żadnych problemów z komfortowym przeglądaniem wysyłanych przez nas ofert. I tym samym będziemy w stanie z powodzeniem maksymalizować zyski z e-mail marketingu.
Chcesz zacząć wysyłać atrakcyjne newslettery, które będą się dobrze wyświetlać i na desktopach, i na tabletach, i na smartfonach? Zleć to nam – wiemy, jak to się robi 🙂