Wydawałoby się, że kupno gotowej bazy mailingowej to wygodne rozwiązanie, pozwalające marketerowi zaoszczędzić czas. W końcu można natychmiast rozpocząć kampanię i szybciej realizować cele sprzedażowe. Droga na skróty kusi, jednak uwierz nam: kupując bazę, narażasz się na straty.
Zapraszamy do czytania, dowiesz się m.in:
Nigdy nie masz tej pewności, bo sprzedawca gotowej bazy nie musi być do końca uczciwy. A nawet jeśli adresy zostały zdobyte z poszanowaniem prawa, to może się okazać, że wpisani odbiorcy albo nie istnieją, albo kompletnie nie życzą sobie przesyłania wiadomości komercyjnych.
Bazę mailingową można uznać za „dobrą” tylko wtedy, gdy znajdują się w niej adresy potencjalnych klientów. Jeżeli Twoja oferta jest skierowana do osób poniżej 25 roku życia, a kupujesz nieznaną bazę z adresami osób w różnym wieku, z miliona odbiorców może zaledwie 5% stanowią osoby rzeczywiście zainteresowane Twoimi produktami. W tym kontekście lista mailingowa jest w dużej mierze bezwartościowa. Open rate nie wyniesie nawet 1%.
Inna kwestia jest taka, że kupiona baza mailingowa prawdopodobnie została już sprzedana wiele razy i nie wiadomo, jak i przez kogo jest wykorzystywana. Inne firmy także z niej korzystają, a skrzynki odbiorców zalewają się stekami niechcianych wiadomości. Twoje w żaden sposób się nie wyróżniają, ludzie są nimi poirytowani i na pewno ich nie otwierają. Albo włączają filtry antyspamowe, albo zaprzestają korzystania ze swoich adresów. Pieniądze na kampanię stracone.
Z punktu widzenia odbiorców staniesz się po prostu kolejnym spamerem wysyłającym niechanie wiadomości.
Zgodnie z prawem, użytkownicy poczty nie mogą otrzymywać żadnych masowo wysyłanych wiadomości e-mail, jeżeli nie wyrazili na to zgody. Jeżeli korzystasz z kupionej bazy, takiej zgody nie uzyskałeś. Co robią internauci otrzymujący niechciane wiadomości? Albo je ignorują, albo wrzucają do folderu „spam”.
Jeżeli właściciele adresów będą Twoje wiadomości oznaczali jako spam, możesz trafić na czarną listę dostawcy usług mailingowych (np. MailChimp) oraz providerów skrzynek pocztowych (zarówno zagranicznych, jak Gmail, jak i polskich, jak Onet czy Wirtualna Polska). Twoje IP straci reputację, a maile nie będą przechodziły przez filtr spamowy. Spotka to także newslettery wysyłane za zgodą odbiorców.
Należy mieć się na baczności, bo niektórzy dostawcy poczty zastrzegają, że wysyłając za ich pośrednictwem wiadomości komercyjne, nie można używać maili, które zostały kupione, wynajęte, wydzierżawione lub w jakikolwiek sposób pozyskane od osób trzecich. W najgorszym przypadku Twoje konto może zostać zamknięte, a dostawca usług e-mailowych podejmie działania prawne. Jest to całkiem możliwe, jeśli odbiorcy będą często narzekać na Twoje maile.
Kupiona baza nie pozwoli Ci uzyskać efektów, jakich oczekujesz.
Najlepiej budować własną. Trwa to może dłużej, ale trud zostanie wynagrodzony efektywnością mailingu.
Skorzystaj z naszych porad. O tym, jak szybko i skutecznie budować bazę mailingową, pisaliśmy tu:
Skoro już przekonaliśmy Cię (mamy nadzieję) do zaniechania pomysłu kupna gotowej bazy, niezrozumiałe może się wydać to, że teraz polecamy jej wypożyczenie. Przecież kupno od wypożyczenia niczym się nie różni… No, nie jest to jednak prawda. To fakt, wysyłka do cudzej bazy mailingowej nie przyniesie takich efektów, jak do własnej, zbudowanej od podstaw. Zdecydowanie sugerujemy skupić się długofalowo właśnie na budowie własnej listy, a wypożyczenie traktować jako dodatek.
Jednym ze sposobów jest zwrócenie się do firmy mającej wartościową listę mailingową i złożenie propozycji odpłatnego umieszczenia swoich informacji w mailach kierowanych do subskrybentów. Firma przystanie na to, jeżeli Twoja oferta będzie atrakcyjna (np. finansowo) lub uzna, że umożliwi jej to realizację własnych celów (np. uatrakcyjni newslettery, wprowadzi coś nowego). Potem realizuje mailing, w którym znajduje się wzmianka o Twojej firmie, na przykład rabacie na zakupy czy innej promocji, którą organizujesz. Wiadomości od znanego i zaufanego nadawcy powinny się spotkać ze sporym zaangażowaniem odbiorców, dlatego sukces kampanii może być znaczny.
Przykład:
Firma wysyła newslettery do klientów młodzieżowej marki odzieżowej. Przy okazji informuje swoich wiernych subskrybentów o superpromocji w zaprzyjaźnionym sklepie z plecakami.
Firmy mogą także umówić się na transakcję wymienną, czyli udostępnić sobie nawzajem przestrzenie w wiadomościach i tym sposobem docierać do większych grup potencjalnych klientów.
Niewątpliwą zaletą wypożyczenia bazy od innej firmy jest szybsze wystartowanie z kampanią. Budowa własnej listy trwa miesiącami. Poza tym, już na początku możesz zdobyć informacje o odbiorcach. Masz pewność, że maile będą wysyłane do grupy, która odznacza się określonym stopniem zaangażowania. Firma, od której wypożyczasz listę, może Cię poinformować, jakie wiadomości są lubiane i jak pozytywnie zaskoczyć subskrybentów.
Jest na rynku szereg firm, które zbierają i segmentują bazy adresów e-mail, a następnie użyczają je odpłatnie do komercyjnych wysyłek. Oczywiście, korzystając z nich, nie można liczyć na tak wysokie współczynniki otwarć i kliknięć, jak w przypadku własnoręcznie budowanych list adresowych, ale jest także szereg zalet korzystania z tej formy mailingu:
Jak najbardziej polecamy korzystanie z baz zewnętrznych. Uprzedzamy jednak, by przy ich wyborze zwracać uwagę nie tylko na typowe wskaźniki (wielkość bazy, open rate, CTR), ale również na takie szczegóły, jak:
Jeżeli nawet najlepsza baza zewnętrzna była często eksploatowana, efekt kampanii nie będzie zadowalający.
Jeśli chciałbyś wysłać mailing do bazy zewnętrznej, ale obawiasz się, że nie będziesz potrafił wybrać właściwego dostawcy czy grupy docelowej pod kątem Twojej kampanii, zgłoś się do nas 🙂
Kupienie czy nawet wypożyczenie bazy mailingowej zapewnia szybki i łatwy dostęp do potencjalnych klientów. Jednak zawsze są to tylko półśrodki, po które należy sięgać w ostateczności. Jeżeli nie chcesz wybierać drogi na skróty, z chęcią pomożemy Ci zbudować własną listę mailingową.